Iluminacja. 12 opowiadań

Dodaj komentarz

06/02/2023 · 19:08

Takie to i zagrożenia

„Największym zagrożeniem, nie tylko w Polsce, wydaje mi się kultura zamknięta, zmierzająca do silnych narracji narodowych i religijnych. Kultura, która jest rodzajem muru oddzielającego nas od wrogiego świata. Taki tożsamościowy ‘domek ciasny, ale własny’, pomyślany jako rodzaj getta dla wybranych grup” – mówi Paweł Sztabowski z Teatru Powszechnego w Warszawie. Przeciwstawia takiej kulturze tę otwartą, budującą dialog, która „nie wyklucza, tylko buduje mosty i porozumienie”.

Kto wie, czy największym zagrożeniem nie jest powtarzanie zaklęć o zagrożeniu religijnym i narodowym. Bo kiedy się miele mantry, przestaje się zwracać uwagę na rzeczywistość. A ona jest taka, że te pozornie słabe narracje, pozornie otwarte i budujące mosty poczynania artystyczne, przyczyniają się do tworzenia ideologii napędzających ruchy całkiem nieotwarte i niesłabe. Dyskurs tej „otwartej” kultury wyklucza np. ludzi religijnych, nastawionych patriotycznie czy zakotwiczonych w innych systemach wartości.

Zagrożeniem jest kultura zideologizowana, kultura jako lewicowa agitka. Konformizm artystyczny, który każe udawać, że to sytuacja normalna i oczywista to zagrożenie wzmacnia. Zagrożeniem jest przekonanie lewicowych aktywistów (uważanych za artystów) o moralnej wyższości, co wywołuje grupowe odruchy. Zagrożeniem jest modernizacyjny dyskurs w roli pałki na opornych, który się rodzi z poczucia nieuchronności. Zagrożeniem jest imitacyjność…

Dodaj komentarz

Filed under kultura polska, przestrzeń publiczna, sztuka

Kto się boi Bogdana Madeja?

Otrzymałem zaproszenie z lubelskiego Ośrodka Brama Grodzka na prezentację strony internetowej poświęconej życiu kulturalnemu Lublina po 1944 roku. Zajrzałem na nią i…

„Lubelscy literaci (1944-1989)” – to tytuł artykułu Agnieszki Góry-Stępień pomieszczonego na owej stronie https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/literaci-1944-1989/
Krótki to tekst, hasłowy, bogaty w ilustracje, przeznaczony dla niezorientowanego czytelnika, tym bardziej więc drażnią w nim braki, obok których nie mogę przejść obojętnie. Bez wątpienia najbardziej rażące jest pominięcie najwybitniejszego lubelskiego prozaika, Bogdana Madeja. Urodził się w roku 1934, debiutował w prasie jako prozaik w 1958, lata siedemdziesiąte, osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte spędził w Lublinie i tu umarł w roku 2002. Jest więc pisarzem lubelskim, mało tego – pisarzem wybitnym, daleko poza lokalność wyrastającym. Takim pisarzem Lublin powinien się szczycić, jak szczyci się Łobodowskim i Czechowiczem. Brak tak wyrazistej postaci w artykule o przywołanym tytule trudno uznać za przypadek. O co tu chodzi?
masc-na-szczuryWydana w Paryżu w roku 1977 „Maść na szczury” stała się legendą. Madej był obok Kazimierza Orłosia jednym z pierwszych krajowych pisarzy, którzy zdecydowali się publikować w Instytucie Literackim. Nie było w Lublinie drugiego takiego przypadku. Powieść „Piękne kalalie albo dojrzewanie miłości”, również wydana u Giedroycia, kompromitowała komunizm i państwo policyjne. Przy tym antykomunistyczna proza Madeja nie zestarzała się jak wiele innych utworów epoki PRL czy stanu wojennego. Po 1989 roku Madej wydał kolejne tomy opowiadań, publikował w „Twórczości”, „Kresach”, „Sycynie”, pracował w lubelskiej prasie, gdzie ukazywały się jego felietony. Dzisiejsze próby zamilczenia jego twórczości i biografii wydają się groteskowe.

http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/poezja-lubelska-1973-1979/#poeci-pisarze
Pod tym linkiem znajdziemy niepodpisany artykuł o poezji lubelskiej 1973-79, w którym jednak poświęcono kilka linijek prozaikom, wyliczając książki Kaczorowskiego, Frączka, Fiali, Łukowskiego… Nieznany autor i tu także pomija Madeja! Po prostu go nie było. Rozumiem, że w latach 70. wydawał u Giedroycia, co nie zostało odnotowane w krajowych czasopismach i książkach. Miło mi jednak donieść, że cenzuralny zapis na nazwisko Bogdan Madej już nie obowiązuje.
Tym bardziej to wszystko dziwne, że na stronie OBG znajdziemy hasło biograficzne dotyczące Bogdana Madeja, wprawdzie chaotyczne, wypełnione przypadkowymi informacjami, nieoddające formatu tego pisarza – jednak istnieje.
Zdarzało mi się kilkakrotnie krytykować poziom publikacji Ośrodka Brama Grodzka. Dobrze, że środowisko to próbuje przybliżać historię kultury w Lublinie i robi to w internecie, gdzie – jak się zdaje – nie ma dla siebie konkurencji. Trzeba jednak posadzić do tego zadania kompetentne osoby. Cóż to za podsumowania, w których znikają najwybitniejsi!? Wspomniane artykuły kompromitują całe przedsięwzięcie.

Dodaj komentarz

Filed under Bogdan Madej, kultura polska, literatura polska, Lublin, pisarze, przestrzeń publiczna, życie literackie

Musisz to zobaczyć

Nie wybieram się na film Smarzowskiego, nie w tej atmosferze. Może kiedyś, gdy ucichnie ta małpiarnia. Z jednej strony jakieś zakazy, akcje i bojkoty, z drugiej natrętne zaklęcia apostołów walki o prawdę, obrona świętości sztuki i zniechęcające wypowiedzi samego reżysera. Zniechęcające do filmu, bo ujawniają pobudki podjęcia tematu.

„Musicie to zobaczyć, żeby sobie wyrobić zdanie” – słyszę ze wszystkich stron. Niczego nie muszę. Nie znoszę atmosfery przymusu, którą potrafi generować kultura masowa w takich właśnie przypadkach. Popatrzcie na okładkę dowolnego czasopisma dla kobiet – ileż tam bezwzględnych przykazań! Nakazują uwodzić, polubić swoją pracę, zmienić partnera, fotografować potrawy, zaskakiwać innych, zapominać się w tańcu, osiągać sukces, pożądać nowych sukienek, bo zmieniła się pora roku. Czytelniczki, trenowane tak przez lata, są już bezradne wobec walca kulturowego przymusu. Wygląda na to, że kultura masowa stała się kulturą nakazowo-rozdzielczą. Nakazuje przyjmowanie odpowiednich postaw, a tym, którzy je promują, rozdziela nagrody.

„Musisz to zobaczyć!” – wpiera mi internet. Czy słyszałem gdzieś, że muszę przeczytać „Biesy”, żeby sobie wyrobić opinię o postawach rewolucyjnych? O zaczadzeniu, jakiemu potrafią ulegać ludzie? Jakoś nie słyszałem. A przecież „Biesy” to książka na dzisiaj. Ona kompromituje nie tylko utopię komunizmu, lecz także utopię współczesnych „obrońców demokracji”. Więc Dostojewskiego nie muszę, a jakiś film Smarzowskiego muszę?!

Kiedy powstawał internet, cieszyłem się, że będzie nowym kanałem komunikacji między ludźmi, że wzbogaci kulturę masową o rys indywidualny, kameralny, że nareszcie zaistnieje rozmowa w miejsce mowy do chińskiego ludu, jaką była telewizja. Dziś widać, że internet jest taką jeszcze gorszą telewizją, w której najłatwiej rozprzestrzenia się masowe głupstwo, śmieszne nakazy, kłamstwo, bzdet. Rzeczowa komunikacja jest tam tylko marginesem. Jak zwykle marginesem.

Dodaj komentarz

Filed under kultura polska, media, przestrzeń publiczna

Opowieść o byciu pomiędzy

Ciekawie pisze o mojej książce Przemysław Kaliszuk („Akcent” 2/2018)
„Książka Grzegorza Filipa została pomyślana jako opowieść o byciu pomiędzy – świadomym i nieświadomym, dobrowolnym i koniecznym. Nieustannie pojawia się w tekście poczucie funkcjonowania w jakiejś „międzysferze” – nie na marginesie, ale również poza centrum. Przestrzeń „pomiędzy” organizuje niejako sposób istnienia powieściowych postaci. Autor stale przypomina o ich osobliwym usytuowaniu i pokazuje konkurencyjne modele życia, które jedynie pozornie wydają się stabilniejsze, osadzone na silniejszych fundamentach, bardziej stałe niż codzienna egzystencja głównych bohaterów.
Grzegorz Filip PomiedzyZasadniczy koncept wydaje mi się szczególnie ciekawy: opowiedzieć o współczesności, upominając się o pewnego rodzaju polityczny potencjał tekstu literackiego, który nie musi reprezentować jasno określonej opcji ideologicznej, lecz może formułować pytania i wątpliwości wobec aktualnej dynamiki społecznej. Mówiąc inaczej: Pomiędzy może być czytane jako krytyczny głos w debacie na temat roli intelektualistów i społeczno-kulturalnych inicjatyw obywatelskich w kształtowaniu rzeczywistości zdominowanej przez światopogląd neoliberalny. Równocześnie – i to również decyduje w moim odczuciu o atrakcyjności propozycji Grzegorza Filipa – powieść nie przekształca się w tekst interwencyjny, w opowieść tendencyjną z wyraźnie zarysowaną tezą (choć w kilku miejscach niebezpiecznie się do tego zbliża), lecz skupia się na codzienności, a dokładniej – na losach kilku osób, które usilnie starają się zagospodarować własne życie poprzez podjęcie jakiejś znaczącej działalności, poprzez otwarcie się na coś, co nie miałoby wulgarnie pragmatycznego, drobnomieszczańskiego charakteru”.

Dodaj komentarz

Filed under "Akcent", Grzegorz Filip, krytyka literacka, książki, kultura polska, literatura polska, Lublin, Pomiędzy

Kameralne spotkanie

Plakat Grzegorz Filip1
Biblioteka Kameralna SM Czechów w Lublinie
ul. Harnasie 11, piątek 11 maja, g. 17.00
Zapraszam!

Dodaj komentarz

Filed under Grzegorz Filip, książki, kultura polska, literatura polska, Lublin, spotkania autorskie

Nowy bohater

20160402_163523Polski PEN Club dzielnie broni kraju przed kampanią pomówień. Brawo, Panie i Panowie! (Warto też zwrócić uwagę na styl. Cóż to za pióro!) Stowarzyszenie Pisarzy Polskich również stanęło na wysokości zadania, wyrażając „najwyższe zaniepokojenie” z powodu… pojawiających się „opinii o charakterze antysemickim”. SPP nie zaniepokoiło się innymi opiniami, na przykład tą o „systemowym udziale Polaków”, ogłoszoną z nieco większej wysokości.

A potem bezbrzeżne rozczarowanie, że społeczeństwo nie ceni twórców.

Wiele nas nauczyło to międzynarodowe zamieszanie. Spadły maski, wyleczyliśmy się z naiwnego podejścia do stosunków międzynarodowych, po raz kolejny wyszło na jaw, że kreatywność historyczna nie zna granic. Warto się teraz zastanowić nad skutkami ideowymi i artystycznymi.

Nie bronię poprawki do ustawy. Być może nie była ona potrzebna i trudno będzie to prawo egzekwować. To bez znaczenia w obecnej sytuacji. Najważniejszą konsekwencją kryzysu jest wszczepienie nowej wersji historii, które sprowokuje efekty w kulturze. Trudno sobie wyobrazić, by nie powstał nurt utworów artystycznych stawiających w nowym świetle Polskę i Polaków, przewartościowujących mit bohaterstwa i ofiary, kreujących nowego bohatera. Pierwszy będzie teatr, iluż reżyserów już przebiera nogami! Jeśli bowiem historia XX wieku przedstawia się inaczej niż nam się dotąd wydawało, a zbudowana na niej kultura drugiej połowy XX wieku okazuje się oparta na iluzji, zmistyfikowana, to otwiera się przed kulturą polską XXI wieku nieprawdopodobna szansa już nie tylko reinterpretacji, otwiera się pusta przestrzeń, w której można zrobić wszystko. Czarna dziura, czeluść. Czyż nie o tym marzą niektórzy artyści od stuleci?

Dodaj komentarz

Filed under inteligencja, kultura polska, literatura polska, pisarze, polityka, przestrzeń publiczna, życie literackie

Zwracam!

medale1Moda na zwracanie medali nabrała znamion epidemii. Od tego zwracania niedobrze się robi! Dobrze, że nie posiadam, bo teraz bym się głowił, co komu oddawać, jak i ile, w którym momencie… Moment wszak ważny tu jest, może najważniejszy. Jeśli zaś pocztą, to jaką? Zwykłą, podkreślając pogardę do adresata i do zbędnego kawałka metalu, czy też poleconą, by mieć pewność, że dojdzie?

Nie pamiętam, jaką pocztą przed laty odsyłałem Eustachemu Rylskiemu jego książki. Zgłosił wówczas akces do drużyny Palikota i z właściwą sobie subtelnością oraz kulturą opowiadał o tym w telewizji, sławiąc człowieka ze sztucznym penisem. Byłem w szoku. Januszowi Palikotowi nie udało się wprawdzie usunąć doszczętnie kultury z życia publicznego, to zadanie zbyt trudne dla jednego małego człowieka, lecz niewątpliwie zaszczepił we wspólnej przestrzeni niebywałe chamstwo, które już w niej pozostało. Ciekawe, co o tym dzisiaj sądzi Eustachy Rylski.

Rozczarowany postawą pisarza (mniej mu miałem za złe poglądy, bardziej propagandę, którą siał w TV) odesłałem mu wtedy „Warunek” albo może „Człowieka w cieniu” – tego już nie pamiętam – na pewno zaś znalazło się w tej paczce pierwsze bodaj wydanie „Stankiewicza”, książki, która w latach osiemdziesiątych podobała mi się niezwykle. Nie dysponując adresem Rylskiego, wysłałem książki pod adresem wydawnictwa.

Powodowany odruchem, postąpiłem tak, jak dawno temu czytelnicy Knuta Hamsuna, gdy ten wszedł w kolaborację z nazizmem. Gloryfikował Hitlera, podobno jeszcze w 1945 roku pisał na jego cześć pochwalny tekst, co tylko źle świadczy o kontakcie niektórych intelektualistów z rzeczywistością. Elity kulturalne Europy zdecydowanie orientowały się już w tym czasie na komunizm, Hamsun się zagapił, najwyraźniej nie wiedział, skąd wiatry wieją.

Kiedy powołuję się tu na analogię historyczną, to rzecz jasna toutes proportions gardees, bo Palikot to jednak nie Hitler, a Rylski nie Hamsun. Jeśli coś łączy te dwie sytuacje, to niesmak czytelnika. Czy dziś zrobiłbym to samo? Nie! Wobec dzisiejszej mody na zwracanie niechybnie zachowałbym dystans. Wtedy co innego, trudno było znaleźć kanał, przez który można by wyrazić opinię.

Wątpię natomiast, by mój odruch wywołał wówczas modę na odsyłanie książek autorowi „Dziewczynki z hotelu Excelsior”, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. No ale czasy były takie, że gdyby nawet, to i tak bym się o tym nie dowiedział.
A wracając do medali… Cóż, jeśli ma się możliwości a nie umie wypowiadać opinii, pozostają odruchy.

Dodaj komentarz

Filed under inteligencja, kultura polska, media, polityka, przestrzeń publiczna

PLR

20170518_194436Dotarła do mnie wiadomość, że otrzymam rekompensatę z tytułu użyczania moich książek w bibliotekach publicznych. Zgodnie z unijną dyrektywą PLR (Public Lending Right) autorom, którzy tracą wpływy na skutek bezpłatnego udostępniania ich utworów, należy się wynagrodzenie. Bardzo to miłe. Nie chodzi mi o te kilkaset złotych, bez których prawdopodobnie dałbym sobie radę, ale o świadomość, że moje książki są mimo wszystko wypożyczane i prawdopodobnie czytane.
Ale cieszy mnie jeszcze coś więcej: to, że musiały wcześniej zostać zakupione przez te biblioteki, a to już nie jest takie oczywiste. Wydaję w małych wydawnictwach, którym niełatwo się dostać do bibliotek, bo korzystają z usług niewielkich dystrybutorów. Tymczasem zakupy biblioteczne skrępowane są zasadami zamówień publicznych, preferującymi duże sieci dystrybucyjne. Na tym polu trwa bezwzględna walka. Tym bardziej cieszy, że książki małych oficyn potrafią się gdzieniegdzie przedostać do bibliotek.

1 komentarz

Filed under Grzegorz Filip, książki, kultura polska, literatura polska, pisarze, powieści

Druga młodość, tylko się podpalić

Posłyszałem niedawno od znajomego z okolic KOD-u, że nie może on wyjechać z Polski. Nie puszczają. Rewelacje takie upowszechnia przez FB na użytek zagranicznych przyjaciół, bo przecież w kraju ludzie wiedzą, jak jest, i nikt w to nie uwierzy. Facet był w podziemiu lat 80., drukował, kolportował, wtedy pewnie rzeczywiście nie mógł wyjechać, bo paszport leżał w szufladzie na SB.

second-youth-583x328Dzięki temu zrozumiałem pewne rzeczy, których wcześniej nie mogłem pojąć: Kibicowanie samopodpaleniom, oczekiwanie na represje, na strzały na ulicy, atmosferę histerii, dywagowanie nad tym, co będzie, kiedy „zamkną” „Gazetę Wyborczą”, prognozowanie, co „oni” „jeszcze” mogą zrobić. Zrozumiałem, że ludzie, którzy młodość przeżyli w opozycji, znaleźli sobie wdzięczny sposób na przedłużenie tej młodości. „Wyjdźmy na ulice, niech nas pobiją, niech tylko spróbują”.

Nie ma się co wstydzić, to ludzkie! Wtedy całym sercem byli przeciw i teraz są przeciw. Trzeba tylko przeprowadzić nieznaczną pracę myślową i utożsamić komunizm ze współczesnością. Tak niewiele… i już mamy tę samą co w latach 80. radość bycia po właściwej stronie, satysfakcję ze swej moralnej wyższości nad „nimi” i durnym społeczeństwem, pewność, że to, co robimy, ma głęboki sens. A i jeszcze, że wszystko, co wprowadzają „oni”, jest złe, głupie i do odrzucenia, dlatego musimy „ich” za wszelka cenę odsunąć od władzy. Wszelkimi metodami.

Teraz potrzeba znów niewielkiej pracy myślowej, by swoją postawę nazwać demokratyczną (a wszystko przecież można jakoś intelektualnie uzasadnić), i już możemy się cieszyć drugą młodością, znów się poczuć tak, jakbyśmy mieli dwadzieścia pięć lat.

Dodaj komentarz

Filed under inteligencja, kultura polska, media